Читать книгу Pogrzebani онлайн
70 страница из 92
Owce beczały. W oddali szczekał niewidoczny pies.
– Ten człowiek… Ten mężczyzna wywabiał koty z domów. Zabijał je pałką, ćwiartował i zostawiał na samochodach albo w ogródkach ich właścicieli, na widoku. Ogony, kończyny, głowy, jak na wystawie.
– Koszmar. – Nichols wykrzywił usta.
Cooper kiwnęła głową.
– Śledczy ustalili, że nie chodziło o zwierzęta. Chodziło o to, żeby znaleźli je właściciele. O całkowitą władzę, jaką miał wtedy sprawca, o triumf nad ich związkiem z czymś, co kochali. Prawdopodobnie czekał w pobliżu, żeby popatrzeć, jak się budzą i wychodzą z domu. Nie podniecało go zabijanie, tylko ich reakcja.
Nichols westchnął. Widać już było dom.
– Kto to zrobił?
– Za wcześnie, żeby powiedzieć.
– Nie. Kto zabijał te koty?
Cooper nie odpowiedziała od razu.
– Złapaliście go?
– Policja umorzyła śledztwo. Uznała, że to były lisy. Wszystkie te czyste cięcia, ta inscenizacja, układanie kończyn na dachach samochodów, a nawet kawałki ciał w zawiązanych plastikowych workach… Że to tylko zbieg okoliczności.